Ks. Jan Frenzel (1907-1945)
Wikariusz parafii Bożego Ciała w Bytomiu Miechowicach -
(należącej do 14.08.1945 do archidiecezji wrocławskiej, a od 25.03.1992 do diecezji gliwickiej)
Od kwietnia 1924 proboszczem parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Brzezinach Śl. był przychylny rodzinie Frenzlów, ks. prob. Jan Brandys, kapitan Wojska Polskiego odznaczony krzyżem waleczności i złotym krzyżem zasługi. Ks. Jan Frenzel kształcił się w niemieckim gimnazjum humanistycznym w Katowicach. Po zdaniu matury pracował przez pewien czas jako laborant w zakładzie oksydacyjnym miejscowych Zakładów Metalurgicznych. Podjęcie niemieckich studiów teologicznych nie było w Polsce możliwe, bowiem nie było tutaj niemieckiego uniwersytetu. Jednakże przed rozpoczęciem studiów w niemieckim wówczas Wrocławiu musiał odbyć obowiązkową, dwuletnią służbę wojskową w Wojsku Polskim. Było to konieczne, aby w czasie ferii semestralnych mógł udać się do domu rodzinnego. Ks. Jan rozpoczął studia w 1933 r. kiedy proboszczem brzezińskiej parafii był ks. Stanisław Śmieja, który w latach 1918/19 był administratorem miechowickiej parafii pw. Bożego Ciała. Gospodynią u ks. Śmieji była siostra ks. Alfonsa Machury, a pomagała jej bratanica ks. Machury pani Frieda. Na dzień 12.09.1934 r. była zapowiedziana wizytacja katowickiego biskupa sufragana ks. bpa Teofila Bromboszcza połączona z udzieleniem sakramentu bierzmowania. Na uroczysty obiad z ks. biskupem ks. prob. Śmieja pisemnie pozapraszał gości, między innymi alumna Jana Frenzla. W przeddzień wizytacji biskupiej przybył na brzezińską plebanię dziekan piekarski ks. prałat Wawrzyniec Pucher i kazał sobie przedłożyć listę gości zaproszonych na obiad z ks. Biskupem. Kiedy ks. prałat doszedł do nazwiska Frenzel wyraził swoją dezarobatę w sprawie obecności alumna Frenzla na obiedzie. Decydowały o tym osobiste przekonania polityczne ks. prałata. Ton tej decyzji był sarkastyczny. Skonsternowany ks. Śmieja wyprosił więc listownie alumna Frenzla i wysłał pomocnicę gospodyni, panią Friedę do domu Frenzlów, aby ten list doręczyć. Alumna jednak nie zastała, a rodzice wskazali jej miejsce pobytu syna. Jan przyjął odmowę spokojnie. Świadkiem decyzji ks. prałata Wawrzyńca Puchera w sprawie alumna Frenzla był ówczesny wikary parafii MB Wspomożenia Wiernych w Dąbrówce Wielkiej. Opowiedział to siostrom ks. Jana – Emmie i Łucji w czasie ich odwiedzin u sióstr boromeuszek w Dąbrówce Wielkiej. Na tym się jednak perypetie ks. Jana Frenzla nie skończyły. W latach 1926-1939 wojewodą śląskim był Michał Grażyński pochodzący z Gdowa koło Wieliczki. Dziennikarz Michał Smolorz pisze w artykule „Poczet wojewodów śląskich” opublikowanym w Dzienniku Zachodnim nr 126 z 8.05.2009 iż Grażyński skutecznie dzielił Ślązaków wg zasady „divide et impera”. Systematycznie zaostrzał kurs wobec mniejszości niemieckiej, kasował jej przywileje, włącznie z kościelnymi nabożeństwami. Kilku mieszkańców Brzezin skrupulatnie dzieliło poglądy Grażyńskiego utrudniające życie brzezińskiemu alumnowi.
Ks. Jan Frenzel już jako alumn był zaliczany do utrakwistów o czym świadczy informacja w schematyzmie archidiecezji wrocławskiej z roku 1939.
Praktykę diakonacką odbył w parafii w Wałbrzychu Starej Wodzie. Zapytany kiedyś przy stole co mu się w Wałbrzychu najbardziej podoba odpowiedział „pociąg jadący na Górny Śląsk”. Święcenia kapłańskie przyjął 30 lipca 1939 w archikatedrze wrocławskiej z rąk ks. kardynała dra Adolfa Bertrama. Mszy św. prymicyjnej w języku niemieckim nie mógł jednak odprawić w rodzinnych Brzezinach. Przeciwnikami Mszy św. prymicyjnej w języku niemieckim było kilku brzezinian wyznających zasady rządzenia wojewody Grażyńskiego. Ci zagrozili, że powybijają szyby u Frenzlów, jeśli ks. Jan odprawi w Brzezinach Mszę św. w języku niemieckim.
Ks. Jan był skłonny odprawić tę Mszę przy bocznym ołtarzu i w dodatku cichą Mszę św. Proboszcz Śmieja uważał, że to się nie godzi i zaproponował, aby świętowano po Mszy św. u niego, na plebanii, to się okaże czy brzezinianie jemu powybijają okna. W tym momencie włączył się do sprawy proboszcz par. pw. św. Barbary w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów), odznaczony Kapitan Wojska Polskiego ks. Jan Brandys (uprzednio proboszcz w Brzezinach) i zaproponował, żeby ks. Jan Frenzel odprawił Mszę św. prymicyjną w jego parafii, w Królewskiej Hucie. Nie chcąc zaogniać sprawy ks. Frenzel podziękował ks. Brandysowi za zamierzoną pomoc, ale jednocześnie odmówił. Na miejsce Mszy św. prymicyjnej został obrany kościół pw. NSPJ w Rokitnicy, w niemieckiej części Śląska. Kazanie prymicyjne wygłosił ks. Krause, proboszcz w Wałbrzychu Starej Wodzie, w której ks. Frenzel odbywał praktykę diakonacką. Proboszcz brzeziński, ks. Stanisław Śmieja bardzo cenił ks. Jana. 1.09.1939 r. wybuchła wojna, a 3.09.1939 r. ks. Śmieja w obawie przed niemieckimi represjami wyjechał do Anglii. Po wojnie utrzymywał kontakt z siostrami ks. Jana.
Pierwszą placówką ks. Jana była, jak już wspomniano, parafia pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie, oddalonej o 8 km od Dzierżoniowa na Dolnym Śląsku. W obrębie tej parafii był obóz dla polskich jeńców wojennych, a ks. Frenzel jako utrakwista (znający jeżyk polski) sprawował opiekę duszpasterską w obozie jenieckim. Korespondował w imieniu polskich jeńców z ich krewnymi i sąsiadami.
Dekretem z dnia 24.07.1941 r. został przeniesiony do parafii Bożego Ciała w Miechowicach, jako wikariusz w czasie, kiedy proboszczem miechowickiej parafii był ks. Józef Cichon. Wrócił na Górny Śląsk, bliżej swojego domu rodzinnego. W związku z przeniesieniem ks. Cichonia do Walc, ks. Jan Frenzel administrował parafią Bożego Ciała od dnia 21.7.1942 do 10.10.1942 r. tj. do ustanowienia ks. dra Jana Sossalli proboszczem tej parafii.
W latach 1942/43 był ks. Jan katechetą grupy pierwszokomunijnej, do której też należał piszący tę biografię.
Dekretem Ordynariatu Arcybiskupiego we Wrocławiu z dnia 25.02.1944, ks. Jan Frenzel miał być przeniesiony do Czarnowąsów. Do tego jednak nie doszło, gdyż lutowa decyzja została w dniu 3.03.1944 telefonicznie odwołana. W tej sytuacji ks. Jan Frenzel pozostał w Miechowicach.
Jako wikariusz miechowickiej parafii ks. Jan utrzymywał nadal kontakt korespondencyjny z parafią w Bielawie. Pracownica sekcji Caritas tej parafii, pani Kraft pochodząca z Alzacji poinformowała siostry ks. Jana, że jest w posiadaniu listu księdza Jana ze stycznia 1945 r. Napisała swój list do pani Łucji Frenzel, siostry Zmarłego. Przetłumaczone fragmenty tego listu pozwolę sobie tutaj zacytować: „Otrzymałam od niego (ks. Jana) ostatni wyczerpujący list z datą 17.01.1945. Był to list pożegnalny. Napisał mi też o waszym pożegnaniu oraz o tym, że był przekonany iż to jest pożegnanie ostateczne”. Zawarł w tym liście następujące słowa: „... Chętnie umrę, gdybym był świadom, że moim najbliższym nic się nie stanie”. Te słowa są zawarte w liście pani Łucji Frenzel, z dnia 23.10.1991 r. skierowanym do autora tej biografii.
Pani Kraft z Bielawy poinformowała siostry Frenzel, że otrzymała jeszcze kartę od księdza Jana, datowaną 18.01.1945 z krótką informacją: „Jeszcze żyję”. Front wschodni był coraz bliżej Miechowic.
Z posiadanej dokumentacji wynika, że ks. Jan przeczuwał swoją śmierć. Nieżyjąca już, dawna parafianka parafii Bożego Ciała p. Łucja Hermann przekazała mi w dniu 25.02.1987 r. taką informację: „Do końca życia nie zapomnę słów ks. wikarego Jana, które wypowiedział w czasie swojego ostatniego w życiu kazania w niedzielę 21.01.1945 r. «Strzeżmy się męczeńskiej śmierci nie mając pewności uzyskania korony męczeństwa»”. Siostra ks. Jana, p. Łucja Frenzel poinformowała mnie, że jej brat wypowiedział te słowa w trosce o osoby, które chciałyby się wyróżnić jakimś bohaterskim czynem (np. przez ochotniczy udział w formacjach Volksszturmu).
Zima 1944/45 była śnieżna i sroga.
Na najwyższym wzniesieniu pofałdowanego terenu w odległości 500 metrów od Stolarzowic, a ok. 5 km od Miechowic Niemcy zainstalowali w czasie wojny baterię artylerii przeciwlotniczej. Poniżej wzgórza w pobliżu ul. Przyjemnej był usytuowany bunkier dowodzenia tej jednostki przeciwlotniczej. Nacierający w końcu stycznia 1945 r. od strony Tarnowskich Gór czerwonoarmiści zdobyli stanowisko artyleryjskie i bunkier, a po wybiciu w pień młodocianej, niemieckiej załogi ulokowali się w tych umocnieniach. Bunkier w zagajniku zajął radziecki dowódca, prowadzący atak na Piekary Śląskie, Radzionków, Stolarzowice, a później i Miechowice. Bunkier został zdobyty przez 118 Korpus generała Aleksandra Naumanowa. Zestawiając fakty można przyjąć, że właśnie przed jego oblicze przyprowadzono ks. Jana Frenzla oraz wielu innych miechowiczan., których w pobliżu owego bunkra rozstrzelano, a następnie bezimiennie w zbiorowych mogiłach, w obrębie Stolarzowic pochowano.
W czwartek 25.01.1945 r. czerwonoarmiści wkroczyli po raz pierwszy do Miechowic. Tego samego dnia po godz. 15.30 przybiegła na plebanię parafii Bożego Ciała w Miechowicach Eleonora Maschinska, wzywając kapłana do domu przy ul. Kubotha 13, obecnie Styczyńskiego, do konającego Herberta Drzysgi postrzelonego przez sowietów.
Ks. wikary Jan Frenzel udał się tam w asyście kościelnego, Jana Gajdy. W piwnicy tego domu ks. Jan udzielił umierającemu chłopcu wiatyku. W chwilę po zakończeniu posługi duszpasterskiej, w czasie spowiedzi pozostałych domowników, siedzących w piwnicy, weszło do tego pomieszczenia dwóch żołnierzy radzieckich. Czerwonoarmiści podeszli natychmiast do ks. Frenzla, zaczęli go trącać i popychać, a następnie zerwali z niego stułę i wrzucili ją do skrzyni z piaskiem gaśniczym. Słowami "idi cziornyj czort" wypchnęli księdza z piwnicy, prowadząc go w nieznanym kierunku. Jak się później okazało, prowadzono ks. Frenzla ul. Stolarzowicką, w stronę Stolarzowic. Po drodze zerwano z niego bursę, którą potem ktoś zawiesił na klamce sklepu piekarniczego Woetzker, przy ul. Stolarzowickiej 16. Odnaleziona patena miała ślady silnych wgnieceń, prawdopodobnie od uderzeń kolb karabinowych. Żołnierze zawlekli ks. Frenzla do swojego dowódcy, do bunkra w Stolarzowicach.
W pobliskiej stodole znęcano się nad księdzem. Po straszliwych torturach, najprawdopodobniej z rozkazu samego wodza, uśmiercono ks. Jana Frenzla strzałem w lewe oko. Stało się to w odległości około 30 m od wspomnianego bunkra. Kilkanaście metrów dalej Sowieci zastrzelili niemieckiego żołnierza, dezertera, złapanego u rodziny w Stolarzowicach. Ks. Frenzel miał złamany nos, jego usta były wykrzywione z bólu, obydwa ramiona i łopatka były przestrzelone, brodawka po lewej stronie piersi była narwana (od bagnetu), nogi miał strzaskane, a jego pokłute ręce były skrępowane drutem kolczastym. Sowieci zdarli z księdza Frenzla wierzchnie odzienie, buty i pończochy. W trakcie zbierania zwłok, w dniu 2.02.1945, jedynie po koloratce poznano, że to zwłoki księdza i dlatego nie pochowano jego ciała w grobie masowym.
W sobotę 3.02.1945 ks. Frenzel został pogrzebany bez trumny na stolarzowickim cmentarzu tuż przy kościele. Po długich poszukiwaniach, jego siostra dotarła następnego dnia do Stolarzowic, gdzie dowiedziała się, że ks. Jan został pochowany. Wyprosiła u stolarzowickiego proboszcza, ks. Jana Wyciska, zezwolenie na ekshumację zwłok brata i przewiezienie ciała do rodzinnych Brzezin Śląskich. Łucja Frenzel, przy pomocy nieznanego jej mężczyzny odkopała zwłoki brata. Ks. pochowany był bez trumny. Kiedy Łucja zobaczyła rękę brata zemdlała i do dziś nie wie, kto jej wtedy pomógł. Po ekshumacji przewieziono zmasakrowane ciało księdza do kaplicy cmentarnej w Miechowicach. Tutaj Siostry Elżbietanki z pobliskiego klasztoru umyły zwłoki ks. Jana i ubrały je w szaty kapłańskie. Elżbietanka, s. Sebastia do końca swego życia nie chciała na ten temat mówić. Z desek zbito skrzynię, imitującą trumnę, do której włożono ciało. Na ręcznym wózku Łucja Frenzel wiozła zwłoki brata do oddalonych o 15 km Brzezin Śląskich. Do granicy Miechowic towarzyszyło temu osobliwemu konduktowi kilka tutejszych kobiet. W piątek, 9.02.1945 ks. Jan Frenzel został pochowany w Brzezinach Śląskich, przez ówczesnego proboszcza parafii Najśw. Serca Pana Jezusa, późniejszego biskupa ordynariusza diecezji katowickiej, ks. dra Herberta Bednorza. W rejestrach świeckich ten zgon został odnotowany w USC Brzeziny Śląskie, w dniu 7.02.1945, sygn. akt 12/1945. W kościelnych księgach metrykalnych ten zgon został zarejestrowany w Stolarzowicach i w Brzezinach Śląskich. Jako dzień jego śmierci przyjęto 26.01.1945, również w USC Brzeziny Śląskie.
W 1991 r. Urząd Miejski w Bytomiu powołał 11 osobową Komisję ds. zmiany nazw ulic. Członkami tej Komisji byli nauczyciele, historycy i kronikarze m.in. Józef Bonczol. Komisja zebrała się kilkakrotnie. Na pierwszych posiedzeniach ustalono, które nazwy ulic należy zlikwidować. Z Miechowic były to m.in. ul. Armii Czerwonej, ul. Rewolucji 1905, Hibnera, Karola Marksa, Komuny Paryskiej, 22 Lipca, Buczka, Młodej Gwardii, Plac Waryńskiego. W następnych posiedzeniach Komisja ustaliła nowe nazwy ulic. Józef Bonczol zaproponował, aby dotychczasową ul. Armii Czerwonej nazwać ul. Ks. Jana Frenzla.
Z Miechowic były dwie inne propozycje. Nauczyciel z parafii Bożego Ciała zaproponował tu ul. Piłsudskiego, a inny ul. Ofiar Armii Czerwonej. W dniu głosowania obecnych było 10 osób. 5 osób głosowało za ul. Ks. Frenzla, a 5 przeciw. W grupie „za” był też głos przewodniczącego Komisji, który liczył się podwójnie i stąd głosami 6:5 nadano ulicy nazwę ks. Jana Frenzla. Przeciwnicy tej nazwy nie pochodzili ze Śląska i nie znali historii Miechowic. Urząd Miejski w Bytomiu opublikował w Życiu Bytomskim artykuł dotyczący zmiany nazw ulic podając, że ul. Armii Czerwonej przemianowano na ul. ks. Józefa Frenzla. Józef Bonczol udał się do UM z interwencją. Członkini Zarządu Rady Miejskiej zapytała – „a kim pan jest?”. Odpowiedziałem, że jestem wnioskodawcą mianowania tej ulicy imieniem ks. Jana Frenzla. „A skąd pan wie, że nosił imię Jan?”. „Bo był naszym ks. wikarym i moim katechetą”. W wyniku mojej interwencji sprostowano nazwę ulicy na ks. Jana Frenzla.
W 2006 r. mianowano też jedną ulicę w dzielnicy Piekar Śl. – Brzezinach imieniem ks. Jana Frenzla. Przedtem Józef Bonczol został przez Urząd Miejski w Piekarach Śl. zaproszony na sesję Rady Miejskiej, ażeby opowiedzieć zebranym o Księdzu Janie.
Bibliografia i relacje:
Archiwum parafii Najśw. Serca Pana Jezusa w Brzezinach Śląskich, Księga zmarłych, rok 1945. s. 65, poz. 21;
Archiwum parafii Bożego Ciała w Miechowicach, Anstellung der Kaplaene;
USC Brzeziny Śląskie, syg. akt 12/1945;
Archiwum parafii w Stolarzowicach, Księga zgonów r. 1945 Lp. 33;
Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej. Dokumentacja zbrodni, J. Bonczol w: pr. zb. pod red. J. Drabiny, Bytom 1993, s., s. 201-208;
Kronika parafialna parafii NSPJ w Rokitnicy, r. 1939;
H. Moll, Zeugen für Christus, Paderborn 2001, Band I, ss. 609, 610;
J. Kaps, Vom Sterben Schlesischer Priester, Vienand Verlag Köln, Neuausgabe 1988, ss. 37, 130;
Relacja Ewy Staroń, byłej mieszkanki ul. Kubotha 13, z 15.11.1986, w zbiorach Autora;
Relacja Magdy Hermann, byłej parafianki, w posiadaniu Autora;
Korespondencja Autora z Łucją Frenzel, w zbiorach Autora;
Osobiste rozmowy Autora z paniami Łucją i Emmą Frenzel na spotkaniu w 1997 r. w Recklinghausen;
Korespondencja Autora z Łucją Frenzel, w zbiorach Autora;
Relacja Łucji Hermann, byłej parafianki, z dnia 25.02.1987 na spotkaniu w Neuburg a/d Donau.
Opr. Józef Bonczol
Bytom, 23.07.2009 r.
Wikariusz parafii Bożego Ciała w Bytomiu Miechowicach -
(należącej do 14.08.1945 do archidiecezji wrocławskiej, a od 25.03.1992 do diecezji gliwickiej)
W rodzinnym Szarleju i Brzezinach Śl.
Urodził się 29.08.1907 r. w Szarleju, dzisiejszej dzielnicy Piekar Śl. w rodzinie Karola i Anny zd. Kretek. Ochrzczony został w piekarskiej bazylice pw. Imienia NMP i św. Bartłomieja, a jego chrzest został odnotowany w tamtejszej Księdze Chrztów pod numerem 1907/618, s.42. Przy tym wpisie odnotowany jest fakt przyjęcia święceń subdiakonatu w dniu 30.01.1939. Jan Frenzel był najstarszym dzieckiem Karola i Anny Frenzel zd. Kretek. Miał pięcioro rodzeństwa, braci Alfonsa, Josefa, Georga oraz siostry Emmę i urodzoną w 1924 r. Łucję. Łucja Frenzel żyjąca do dziś w Herne (RFN) podała mi wiele szczegółów z życia jej najstarszego brata Jana. Ojciec Karol Frenzel był kierownikiem produkcji w starej kopalni Orzeł Biały w Brzezinach Śląskich. Po 1921 r. rodzina Frenzlów przeprowadziła się
z Szarleja do służbowego mieszkania w Brzezinach Śląskich. Kiedy w wyniku plebiscytu, od 1922 r. Brzeziny znalazły się w polskiej części Górnego Śląska, rodzina Frenzlów należała do Mniejszości Niemieckiej.
z Szarleja do służbowego mieszkania w Brzezinach Śląskich. Kiedy w wyniku plebiscytu, od 1922 r. Brzeziny znalazły się w polskiej części Górnego Śląska, rodzina Frenzlów należała do Mniejszości Niemieckiej.
Perypetie w drodze do kapłaństwa
Od kwietnia 1924 proboszczem parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Brzezinach Śl. był przychylny rodzinie Frenzlów, ks. prob. Jan Brandys, kapitan Wojska Polskiego odznaczony krzyżem waleczności i złotym krzyżem zasługi. Ks. Jan Frenzel kształcił się w niemieckim gimnazjum humanistycznym w Katowicach. Po zdaniu matury pracował przez pewien czas jako laborant w zakładzie oksydacyjnym miejscowych Zakładów Metalurgicznych. Podjęcie niemieckich studiów teologicznych nie było w Polsce możliwe, bowiem nie było tutaj niemieckiego uniwersytetu. Jednakże przed rozpoczęciem studiów w niemieckim wówczas Wrocławiu musiał odbyć obowiązkową, dwuletnią służbę wojskową w Wojsku Polskim. Było to konieczne, aby w czasie ferii semestralnych mógł udać się do domu rodzinnego. Ks. Jan rozpoczął studia w 1933 r. kiedy proboszczem brzezińskiej parafii był ks. Stanisław Śmieja, który w latach 1918/19 był administratorem miechowickiej parafii pw. Bożego Ciała. Gospodynią u ks. Śmieji była siostra ks. Alfonsa Machury, a pomagała jej bratanica ks. Machury pani Frieda. Na dzień 12.09.1934 r. była zapowiedziana wizytacja katowickiego biskupa sufragana ks. bpa Teofila Bromboszcza połączona z udzieleniem sakramentu bierzmowania. Na uroczysty obiad z ks. biskupem ks. prob. Śmieja pisemnie pozapraszał gości, między innymi alumna Jana Frenzla. W przeddzień wizytacji biskupiej przybył na brzezińską plebanię dziekan piekarski ks. prałat Wawrzyniec Pucher i kazał sobie przedłożyć listę gości zaproszonych na obiad z ks. Biskupem. Kiedy ks. prałat doszedł do nazwiska Frenzel wyraził swoją dezarobatę w sprawie obecności alumna Frenzla na obiedzie. Decydowały o tym osobiste przekonania polityczne ks. prałata. Ton tej decyzji był sarkastyczny. Skonsternowany ks. Śmieja wyprosił więc listownie alumna Frenzla i wysłał pomocnicę gospodyni, panią Friedę do domu Frenzlów, aby ten list doręczyć. Alumna jednak nie zastała, a rodzice wskazali jej miejsce pobytu syna. Jan przyjął odmowę spokojnie. Świadkiem decyzji ks. prałata Wawrzyńca Puchera w sprawie alumna Frenzla był ówczesny wikary parafii MB Wspomożenia Wiernych w Dąbrówce Wielkiej. Opowiedział to siostrom ks. Jana – Emmie i Łucji w czasie ich odwiedzin u sióstr boromeuszek w Dąbrówce Wielkiej. Na tym się jednak perypetie ks. Jana Frenzla nie skończyły. W latach 1926-1939 wojewodą śląskim był Michał Grażyński pochodzący z Gdowa koło Wieliczki. Dziennikarz Michał Smolorz pisze w artykule „Poczet wojewodów śląskich” opublikowanym w Dzienniku Zachodnim nr 126 z 8.05.2009 iż Grażyński skutecznie dzielił Ślązaków wg zasady „divide et impera”. Systematycznie zaostrzał kurs wobec mniejszości niemieckiej, kasował jej przywileje, włącznie z kościelnymi nabożeństwami. Kilku mieszkańców Brzezin skrupulatnie dzieliło poglądy Grażyńskiego utrudniające życie brzezińskiemu alumnowi.
Ks. Jan Frenzel już jako alumn był zaliczany do utrakwistów o czym świadczy informacja w schematyzmie archidiecezji wrocławskiej z roku 1939.
Święcenia kapłańskie i dalsze perypetie
Praktykę diakonacką odbył w parafii w Wałbrzychu Starej Wodzie. Zapytany kiedyś przy stole co mu się w Wałbrzychu najbardziej podoba odpowiedział „pociąg jadący na Górny Śląsk”. Święcenia kapłańskie przyjął 30 lipca 1939 w archikatedrze wrocławskiej z rąk ks. kardynała dra Adolfa Bertrama. Mszy św. prymicyjnej w języku niemieckim nie mógł jednak odprawić w rodzinnych Brzezinach. Przeciwnikami Mszy św. prymicyjnej w języku niemieckim było kilku brzezinian wyznających zasady rządzenia wojewody Grażyńskiego. Ci zagrozili, że powybijają szyby u Frenzlów, jeśli ks. Jan odprawi w Brzezinach Mszę św. w języku niemieckim.
Ks. Jan był skłonny odprawić tę Mszę przy bocznym ołtarzu i w dodatku cichą Mszę św. Proboszcz Śmieja uważał, że to się nie godzi i zaproponował, aby świętowano po Mszy św. u niego, na plebanii, to się okaże czy brzezinianie jemu powybijają okna. W tym momencie włączył się do sprawy proboszcz par. pw. św. Barbary w Królewskiej Hucie (obecnie Chorzów), odznaczony Kapitan Wojska Polskiego ks. Jan Brandys (uprzednio proboszcz w Brzezinach) i zaproponował, żeby ks. Jan Frenzel odprawił Mszę św. prymicyjną w jego parafii, w Królewskiej Hucie. Nie chcąc zaogniać sprawy ks. Frenzel podziękował ks. Brandysowi za zamierzoną pomoc, ale jednocześnie odmówił. Na miejsce Mszy św. prymicyjnej został obrany kościół pw. NSPJ w Rokitnicy, w niemieckiej części Śląska. Kazanie prymicyjne wygłosił ks. Krause, proboszcz w Wałbrzychu Starej Wodzie, w której ks. Frenzel odbywał praktykę diakonacką. Proboszcz brzeziński, ks. Stanisław Śmieja bardzo cenił ks. Jana. 1.09.1939 r. wybuchła wojna, a 3.09.1939 r. ks. Śmieja w obawie przed niemieckimi represjami wyjechał do Anglii. Po wojnie utrzymywał kontakt z siostrami ks. Jana.
Pierwszą placówką ks. Jana była, jak już wspomniano, parafia pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie, oddalonej o 8 km od Dzierżoniowa na Dolnym Śląsku. W obrębie tej parafii był obóz dla polskich jeńców wojennych, a ks. Frenzel jako utrakwista (znający jeżyk polski) sprawował opiekę duszpasterską w obozie jenieckim. Korespondował w imieniu polskich jeńców z ich krewnymi i sąsiadami.
Duszpasterstwo w Miechowicach
Dekretem z dnia 24.07.1941 r. został przeniesiony do parafii Bożego Ciała w Miechowicach, jako wikariusz w czasie, kiedy proboszczem miechowickiej parafii był ks. Józef Cichon. Wrócił na Górny Śląsk, bliżej swojego domu rodzinnego. W związku z przeniesieniem ks. Cichonia do Walc, ks. Jan Frenzel administrował parafią Bożego Ciała od dnia 21.7.1942 do 10.10.1942 r. tj. do ustanowienia ks. dra Jana Sossalli proboszczem tej parafii.
W latach 1942/43 był ks. Jan katechetą grupy pierwszokomunijnej, do której też należał piszący tę biografię.
Dekretem Ordynariatu Arcybiskupiego we Wrocławiu z dnia 25.02.1944, ks. Jan Frenzel miał być przeniesiony do Czarnowąsów. Do tego jednak nie doszło, gdyż lutowa decyzja została w dniu 3.03.1944 telefonicznie odwołana. W tej sytuacji ks. Jan Frenzel pozostał w Miechowicach.
Męczeńska śmierć ks. Jana Frenzla
Jako wikariusz miechowickiej parafii ks. Jan utrzymywał nadal kontakt korespondencyjny z parafią w Bielawie. Pracownica sekcji Caritas tej parafii, pani Kraft pochodząca z Alzacji poinformowała siostry ks. Jana, że jest w posiadaniu listu księdza Jana ze stycznia 1945 r. Napisała swój list do pani Łucji Frenzel, siostry Zmarłego. Przetłumaczone fragmenty tego listu pozwolę sobie tutaj zacytować: „Otrzymałam od niego (ks. Jana) ostatni wyczerpujący list z datą 17.01.1945. Był to list pożegnalny. Napisał mi też o waszym pożegnaniu oraz o tym, że był przekonany iż to jest pożegnanie ostateczne”. Zawarł w tym liście następujące słowa: „... Chętnie umrę, gdybym był świadom, że moim najbliższym nic się nie stanie”. Te słowa są zawarte w liście pani Łucji Frenzel, z dnia 23.10.1991 r. skierowanym do autora tej biografii.
Pani Kraft z Bielawy poinformowała siostry Frenzel, że otrzymała jeszcze kartę od księdza Jana, datowaną 18.01.1945 z krótką informacją: „Jeszcze żyję”. Front wschodni był coraz bliżej Miechowic.
Z posiadanej dokumentacji wynika, że ks. Jan przeczuwał swoją śmierć. Nieżyjąca już, dawna parafianka parafii Bożego Ciała p. Łucja Hermann przekazała mi w dniu 25.02.1987 r. taką informację: „Do końca życia nie zapomnę słów ks. wikarego Jana, które wypowiedział w czasie swojego ostatniego w życiu kazania w niedzielę 21.01.1945 r. «Strzeżmy się męczeńskiej śmierci nie mając pewności uzyskania korony męczeństwa»”. Siostra ks. Jana, p. Łucja Frenzel poinformowała mnie, że jej brat wypowiedział te słowa w trosce o osoby, które chciałyby się wyróżnić jakimś bohaterskim czynem (np. przez ochotniczy udział w formacjach Volksszturmu).
Zima 1944/45 była śnieżna i sroga.
Na najwyższym wzniesieniu pofałdowanego terenu w odległości 500 metrów od Stolarzowic, a ok. 5 km od Miechowic Niemcy zainstalowali w czasie wojny baterię artylerii przeciwlotniczej. Poniżej wzgórza w pobliżu ul. Przyjemnej był usytuowany bunkier dowodzenia tej jednostki przeciwlotniczej. Nacierający w końcu stycznia 1945 r. od strony Tarnowskich Gór czerwonoarmiści zdobyli stanowisko artyleryjskie i bunkier, a po wybiciu w pień młodocianej, niemieckiej załogi ulokowali się w tych umocnieniach. Bunkier w zagajniku zajął radziecki dowódca, prowadzący atak na Piekary Śląskie, Radzionków, Stolarzowice, a później i Miechowice. Bunkier został zdobyty przez 118 Korpus generała Aleksandra Naumanowa. Zestawiając fakty można przyjąć, że właśnie przed jego oblicze przyprowadzono ks. Jana Frenzla oraz wielu innych miechowiczan., których w pobliżu owego bunkra rozstrzelano, a następnie bezimiennie w zbiorowych mogiłach, w obrębie Stolarzowic pochowano.
W czwartek 25.01.1945 r. czerwonoarmiści wkroczyli po raz pierwszy do Miechowic. Tego samego dnia po godz. 15.30 przybiegła na plebanię parafii Bożego Ciała w Miechowicach Eleonora Maschinska, wzywając kapłana do domu przy ul. Kubotha 13, obecnie Styczyńskiego, do konającego Herberta Drzysgi postrzelonego przez sowietów.
Ks. wikary Jan Frenzel udał się tam w asyście kościelnego, Jana Gajdy. W piwnicy tego domu ks. Jan udzielił umierającemu chłopcu wiatyku. W chwilę po zakończeniu posługi duszpasterskiej, w czasie spowiedzi pozostałych domowników, siedzących w piwnicy, weszło do tego pomieszczenia dwóch żołnierzy radzieckich. Czerwonoarmiści podeszli natychmiast do ks. Frenzla, zaczęli go trącać i popychać, a następnie zerwali z niego stułę i wrzucili ją do skrzyni z piaskiem gaśniczym. Słowami "idi cziornyj czort" wypchnęli księdza z piwnicy, prowadząc go w nieznanym kierunku. Jak się później okazało, prowadzono ks. Frenzla ul. Stolarzowicką, w stronę Stolarzowic. Po drodze zerwano z niego bursę, którą potem ktoś zawiesił na klamce sklepu piekarniczego Woetzker, przy ul. Stolarzowickiej 16. Odnaleziona patena miała ślady silnych wgnieceń, prawdopodobnie od uderzeń kolb karabinowych. Żołnierze zawlekli ks. Frenzla do swojego dowódcy, do bunkra w Stolarzowicach.
W pobliskiej stodole znęcano się nad księdzem. Po straszliwych torturach, najprawdopodobniej z rozkazu samego wodza, uśmiercono ks. Jana Frenzla strzałem w lewe oko. Stało się to w odległości około 30 m od wspomnianego bunkra. Kilkanaście metrów dalej Sowieci zastrzelili niemieckiego żołnierza, dezertera, złapanego u rodziny w Stolarzowicach. Ks. Frenzel miał złamany nos, jego usta były wykrzywione z bólu, obydwa ramiona i łopatka były przestrzelone, brodawka po lewej stronie piersi była narwana (od bagnetu), nogi miał strzaskane, a jego pokłute ręce były skrępowane drutem kolczastym. Sowieci zdarli z księdza Frenzla wierzchnie odzienie, buty i pończochy. W trakcie zbierania zwłok, w dniu 2.02.1945, jedynie po koloratce poznano, że to zwłoki księdza i dlatego nie pochowano jego ciała w grobie masowym.
Pogrzeby ks. Jana
W sobotę 3.02.1945 ks. Frenzel został pogrzebany bez trumny na stolarzowickim cmentarzu tuż przy kościele. Po długich poszukiwaniach, jego siostra dotarła następnego dnia do Stolarzowic, gdzie dowiedziała się, że ks. Jan został pochowany. Wyprosiła u stolarzowickiego proboszcza, ks. Jana Wyciska, zezwolenie na ekshumację zwłok brata i przewiezienie ciała do rodzinnych Brzezin Śląskich. Łucja Frenzel, przy pomocy nieznanego jej mężczyzny odkopała zwłoki brata. Ks. pochowany był bez trumny. Kiedy Łucja zobaczyła rękę brata zemdlała i do dziś nie wie, kto jej wtedy pomógł. Po ekshumacji przewieziono zmasakrowane ciało księdza do kaplicy cmentarnej w Miechowicach. Tutaj Siostry Elżbietanki z pobliskiego klasztoru umyły zwłoki ks. Jana i ubrały je w szaty kapłańskie. Elżbietanka, s. Sebastia do końca swego życia nie chciała na ten temat mówić. Z desek zbito skrzynię, imitującą trumnę, do której włożono ciało. Na ręcznym wózku Łucja Frenzel wiozła zwłoki brata do oddalonych o 15 km Brzezin Śląskich. Do granicy Miechowic towarzyszyło temu osobliwemu konduktowi kilka tutejszych kobiet. W piątek, 9.02.1945 ks. Jan Frenzel został pochowany w Brzezinach Śląskich, przez ówczesnego proboszcza parafii Najśw. Serca Pana Jezusa, późniejszego biskupa ordynariusza diecezji katowickiej, ks. dra Herberta Bednorza. W rejestrach świeckich ten zgon został odnotowany w USC Brzeziny Śląskie, w dniu 7.02.1945, sygn. akt 12/1945. W kościelnych księgach metrykalnych ten zgon został zarejestrowany w Stolarzowicach i w Brzezinach Śląskich. Jako dzień jego śmierci przyjęto 26.01.1945, również w USC Brzeziny Śląskie.
Po 45 latach
W 1991 r. Urząd Miejski w Bytomiu powołał 11 osobową Komisję ds. zmiany nazw ulic. Członkami tej Komisji byli nauczyciele, historycy i kronikarze m.in. Józef Bonczol. Komisja zebrała się kilkakrotnie. Na pierwszych posiedzeniach ustalono, które nazwy ulic należy zlikwidować. Z Miechowic były to m.in. ul. Armii Czerwonej, ul. Rewolucji 1905, Hibnera, Karola Marksa, Komuny Paryskiej, 22 Lipca, Buczka, Młodej Gwardii, Plac Waryńskiego. W następnych posiedzeniach Komisja ustaliła nowe nazwy ulic. Józef Bonczol zaproponował, aby dotychczasową ul. Armii Czerwonej nazwać ul. Ks. Jana Frenzla.
Z Miechowic były dwie inne propozycje. Nauczyciel z parafii Bożego Ciała zaproponował tu ul. Piłsudskiego, a inny ul. Ofiar Armii Czerwonej. W dniu głosowania obecnych było 10 osób. 5 osób głosowało za ul. Ks. Frenzla, a 5 przeciw. W grupie „za” był też głos przewodniczącego Komisji, który liczył się podwójnie i stąd głosami 6:5 nadano ulicy nazwę ks. Jana Frenzla. Przeciwnicy tej nazwy nie pochodzili ze Śląska i nie znali historii Miechowic. Urząd Miejski w Bytomiu opublikował w Życiu Bytomskim artykuł dotyczący zmiany nazw ulic podając, że ul. Armii Czerwonej przemianowano na ul. ks. Józefa Frenzla. Józef Bonczol udał się do UM z interwencją. Członkini Zarządu Rady Miejskiej zapytała – „a kim pan jest?”. Odpowiedziałem, że jestem wnioskodawcą mianowania tej ulicy imieniem ks. Jana Frenzla. „A skąd pan wie, że nosił imię Jan?”. „Bo był naszym ks. wikarym i moim katechetą”. W wyniku mojej interwencji sprostowano nazwę ulicy na ks. Jana Frenzla.
W 2006 r. mianowano też jedną ulicę w dzielnicy Piekar Śl. – Brzezinach imieniem ks. Jana Frenzla. Przedtem Józef Bonczol został przez Urząd Miejski w Piekarach Śl. zaproszony na sesję Rady Miejskiej, ażeby opowiedzieć zebranym o Księdzu Janie.
Osoby duchowne, z którymi zetknął się ks. Jan Frenzel
- Ks. Jan Brandys ur. 11.11.1886 r. w Dębinie pow. Pszczyna, kapitan Wojska Polskiego, proboszcz parafii pw. NSPJ w Brzezinach Śl. w latach 1924-1933, a następnie w Królewskiej Hucie. Wyemigrował w 1939 r. do Londynu. Zaproponował ks. Frenzlowi, że Msza św. prymicyjna w języku niemieckim mogłaby zostać odprawiona w kościele św. Barbary w Królewskieuj Hucie, gdzie był proboszczem (Rocznik Diecezji Śląskiej 1930).
- Ks. Stanisław Śmieja – ur. 8.11.1889 w Raszowcu pow. Rybnik. Pierwszy administrator par. pw. Bożego Ciała w Miechowicach, od 10.12.1933 proboszcz par. pw. NSPJ w Brzezinach Śl.. 3.00.1030 r. wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Na Śląsk wrócił po wojnie. Zmarł 20.09.1977 w Rybniku.
W czasie proboszczowania ks. Jan studiował we Wrocławiu i przyjął święcenia kapłańskie (Rocznik Diecezji Śląskiej 1930, Rocznik Diecezji Katowickiej 1947, Katalog Diecezji Katowickiej 1987, s. 351, Archiwum par. pw. Bożego Ciała w Bytomiu Miechowicach.
- Ks. prałat Lorenz (alias Wawrzyniec) Pucher, ur. 1.07.1875 w Łaziskach Górnych, wyświęcony 22.06.1901 we Wrocławiu. Zmarł 19.10.1941 w Piekarach Śląskich (Handbuch des Bistums Breslau, 1912, s.160; Rocznik Diecezji Katowickiej 1947, s. 168).
- Ks. Bernhard Kunze – ur. 3.09.1883 w Lubszy pow. Prudnik. Od 5.02.1920 proboszcz par. pw. św. Barbary w Wałbrzychu Starej Wodzie, gdzie ks. Frenzel odbył praktykę diakonacką. Ks. Bernhard Kunze wygłosił też kazanie w czasie Mszy św. prymicyjnej ks. Jana
- Ks. August Kinscher – ur. 2.10.1886 w Ziębicach, od 4.11.1926 proboszcz par. pw. Wniebowzięcia NMP w Bielawie pow. Dzierżoniów. Tutaj była dla ks. Jana pierwsza placówka duszpasterska, gdzie jako utrakwista zajmował się opieką duszpasterską w tutejszym obozie polskich jeńców wojennych.
- Ks. Józef Ciechan, ur. 3.3.1896 w Rozkochowie pow. Krapkowice. Proboszcz par. pw. Bożego Ciała w Miechowicach, od 26.05.1936. Tutaj ks. Frenzel był wikariuszem od 24.7.1941 do dnia jego śmierci.
Po zgonie ks. J. Frenzla
- Ks. Jan Wycisk, ur. 21.11.1887 w Dziećmarowie pow. Głubczyce, prob. par. Chrystusa Króla w Stolarzowicach od 3.12.1940, zezwolił siostrze zamordowanego, pani Łucji Frenzel na ekshumację zwłok ks. Jana.
- Ks. bp Herbert Bednorz – ówczesny administrator par. NSPJ w Brzezinach Śl., późniejszy biskup katowicki, który ponownie pochował ks. Jana na tamtejszym cmentarzu parafialnym.
Bibliografia i relacje:
Archiwum parafii Najśw. Serca Pana Jezusa w Brzezinach Śląskich, Księga zmarłych, rok 1945. s. 65, poz. 21;
Archiwum parafii Bożego Ciała w Miechowicach, Anstellung der Kaplaene;
USC Brzeziny Śląskie, syg. akt 12/1945;
Archiwum parafii w Stolarzowicach, Księga zgonów r. 1945 Lp. 33;
Ofiary stalinizmu na ziemi bytomskiej. Dokumentacja zbrodni, J. Bonczol w: pr. zb. pod red. J. Drabiny, Bytom 1993, s., s. 201-208;
Kronika parafialna parafii NSPJ w Rokitnicy, r. 1939;
H. Moll, Zeugen für Christus, Paderborn 2001, Band I, ss. 609, 610;
J. Kaps, Vom Sterben Schlesischer Priester, Vienand Verlag Köln, Neuausgabe 1988, ss. 37, 130;
Relacja Ewy Staroń, byłej mieszkanki ul. Kubotha 13, z 15.11.1986, w zbiorach Autora;
Relacja Magdy Hermann, byłej parafianki, w posiadaniu Autora;
Korespondencja Autora z Łucją Frenzel, w zbiorach Autora;
Osobiste rozmowy Autora z paniami Łucją i Emmą Frenzel na spotkaniu w 1997 r. w Recklinghausen;
Korespondencja Autora z Łucją Frenzel, w zbiorach Autora;
Relacja Łucji Hermann, byłej parafianki, z dnia 25.02.1987 na spotkaniu w Neuburg a/d Donau.
Opr. Józef Bonczol
Bytom, 23.07.2009 r.