Parafia Bożego Ciała Bytom - Miechowice
Projekt i wykonanie: asws 2010
Ewangelia: Mt 14,22-33 Jezus kroczy po wodzie


Amédée Varin, Chrystus chodzi po jeziorze, XIX w.


"I natychmiast Jezus kazał uczniom, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy.
Jan ukazuje, dlaczego odesłał uczniów mając zamiar samemu modlić się na górze, gdy mówi, że Jezus uciekł, aby Go nie uczynili królem. Poucza się nas w tym miejscu, abyśmy w dobrych uczynkach, które wykonujemy, unikali odpłaty ze strony ludzkiej wdzięczności. Marek mówi, że Pan nakazał swoim uczniom, żeby wyprzedzili Go na drugą stronę jeziora do Betsaidy, która znajduje się w Galilei i jest miastem Andrzeja i Piotra. To jest miejsce, o którym Łukasz mówi, że „Jan oddalił się na miejsce pustynne, którym jest Betsaida…”, co można rozumieć w ten sposób, że nie kłamie, gdy nie mówi: „którą jest Batsaida”, ale „którym jest”, ponieważ nie chciał, by myślano o mieście, ale o miejscu pustynnym dochodzącym do jego granic.

I po rozesłaniu tłumów, wszedł na górę sam, aby się modlić. Uczy nas opuszczania spraw ziemskich i wstępowania ku szczytowi troski o wyższe.

Wieczór zaś zapadł, a On tam był sam. Łódź natomiast na środku morza była rzucana falami, bowiem wiatr był przeciwny. Ten trud wskazuje na przeciwności tego świata i wichurę nieczystych duchów, których doświadczają próbujący dotrzeć do brzegu niebiańskiej ojczyzny.

O czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Ostatnia straż nocna objawia to, że boska łaskawość udziela pomocy tym, którzy w uciskach dostrzegają ludzką kruchość oraz znikomość swoich sił.

I widząc Go kroczącego po jeziorze uczniowie się zlękli, myśląc, że to zjawa. O Marcjonie i Manesie, jeśli Pan nie narodził się z Dziewicy, ale ukazał się w postaci zjawy, to dlaczego teraz uczniowie boją się, czy nie zobaczyli zjawy?

I ze strachu krzyknęli. Bezładny krzyk i niepewny głos są oznaką wielkiego strachu, lecz – jak mówi Psalmista – „Pan blisko jest wszystkich, którzy wzywają Go w prawdzie” (Ps 145,18).

Jezus zaraz przemówił do nich: ‘Ufajcie, to Ja jestem, nie bójcie się!’. To uzdrawia, co przede wszystkim stanowiło problem w tej sytuacji, mówiąc: „Ufajcie!”. Natomiast tego, co potem następuje: „Ja jestem”, nie dorzuca tak sobie, ale czyni to, by poznali Go na podstawie znanego im głosu lub też by przypomnieli sobie, że jest On tym, którego znają jako mówiącego do Mojżesza: „To powiesz Synom Izraela: Ten, który jest, posłał mnie do was” .

Piotr odpowiadając powiedział: ‘Panie, jeśli to ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie’. A On rzekł: ‘Przyjdź’. W każdej sytuacji Piotr zawsze okazuje się człowiekiem najgorętszej wiary i właśnie przez ten ogień wiary prawie otwarcie tu mówi: Ty rozkaż i natychmiast wody staną się twarde i ciało tak stanie się lekkie, jak ciężkie jest samo z siebie. I wyszedł Piotr z łodzi, by przyjść do Jezusa. Ludzie, którzy mówią, że po wodach nie kroczyło prawdziwe ciało Chrystusa, niech powiedzą, w jaki sposób Piotr kroczył, skoro nie przeczą, że był on prawdziwym człowiekiem.

Widząc jednak silny wiatr, przestraszył się i gdy zaczął tonąć, zawołał mówiąc: ‘Panie, ratuj mnie!’. Porzucone jest to co malutkie, aby wzrosła wiara i aby zrozumiał, że dokonywał tego nie przez gotowość wyrażoną w prośbie, ale mocą Pana.

I natychmiast wyciągając rękę, pochwycił go i mówi mu: ‘Małej wiary, czemu zwątpiłeś?’. W innym miejscu odwraca głowę od tego, do którego tutaj wyciąga rękę, aby nie utonął w głębinie. Jeśli Piotr, o którym wyżej powiedzieliśmy, że miał bardzo gorącą wiarę, w taki sposób został skarcony, to co należy powiedzieć o nas, którzy nie mamy nawet najmniejszej cząstki takiej małej wiary. W sposób duchowy natomiast Piotr oznacza Kościół dążący do niebiańskiej ojczyzny i depczący fale tego świata dzięki śladom prawdziwej wiary i wysiłkowi dobrych uczynków. A to, że Piotr odstąpił troszeczkę od kierunku wiary i przerażony burzą zaczął tonąć wśród fal, wyraża ludzi słabszych w Kościele, którzy boją się natłoku pokus i których prawica boskiej obrony wyciąga, by nie utonęli zupełnie.

I gdy wszedł do łodzi, wiatr ustał. Do jakiegokolwiek bowiem serca przyjdzie Bóg przez swoją miłość, natychmiast uspokajają się zmiażdżone wszystkie siły świata, wad i złych duchów.

Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii Mateusza

tłum. P.M.Szewczyk
źródło: patres.pl